Mam nadzieje, że wam się spodoba. Taki tam troszkę dołujący ;*
Aha i ostatnio było mało komentarzy... Mam nadzieje, że pod tym bd wiecej <3
~*~
Rozdział 13
Byłam jednocześnie smutna i wściekła. Obwiniałam się za wszystko. To przecież moja wina! Mogłam do nich zadzwonić! Powiedzieć gdzie jesteś, że nic mi nie jest. Zamiast tego ja po prostu ich olałam...
Łzy nie przestawały mi napływać do oczu.
- Hej, co się stało? - zapytał spokojnie Harry i objął mnie. Troszczył się o mnie. Zresztą jak jak zawsze! Nigdy nie przynosiło to żadnych skutków, ale miło było czuć, że komuś na tobie zależy.
- Mama, tata... Oni - z trudem wypowiadałam każde słowo. Myślenie i mówienie o tym było bardzo trudne. - Oni nie żyją! Umarli! Szukali mnie i jakiś debil w nich wjechał! Nie żyją, rozumiesz?!
Harry był zszokowany. Do jego oczu również napłynęły łzy. Od małego znał moich rodziców i byli dla niego czymś w rodzaju wujka i cioci. Wiedziałam, że również nie jest mu łatwo.
- Przykro mi Lilo - powiedział cicho Niall. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że on tu nadal jest. Podszedł do mnie i Stylesa, a następnie nas przytulił.
- Co z tego, że ci jest przykro?! To nie przywróci im życia! Oni umarli, rozumiesz? Nie ma ich! Nie ma kto się mną opiekować! Nie mam nikogo! Ty masz swoich rodziców na codzień! Ja ich nie wiedziałam przez kilkanaście miesięcy! Tak bardzo mi ich brakowało! Ty nie wiesz co mówisz! Nie może ci być przykro, bo nie wiesz jak ja sie czuje! - nie wiem dlaczego to zrobiłam. Po prostu od tak wydarłam się na biednego blondaska. Na jego twarzy malowało się zdziwienie i coś w rodzaju smutku. Był moim przyjacielem i nie powinnam go tak traktować, ale ta sytuacja...
- Ej Lily! Daj trochę na luz. Wiem, że jest ciężko, ale nie wydzieraj się tak - powiedział na jednym wdechu Harry. Popatrzyłam na niego, a następnie na Horana. Podniosłam się z podłogi i rzuciłam się na szyje Niallerowi. Chłopak mocno mnie przytulił i pocałował w czoło. Szepnął mi do ucha 'Nic się nie stało'.
- Lily wiesz gdzie był ten wypadek? Pojedziemy tam - rzekł Harry i szybko chwycił za kluczyki od auta.
- Koło twojego domu... Myśleli, że jestem u ciebie - powiedziałam niepewnie.
- No to chodźcie!
Dziesięć minut później
Byliśmy już na miejscu. Wokół zmiażdżonego samochodu było pełno policjantów, lekarzy i gapiów. Ta ostatnia grupa ludzi bardzo mnie irytowała...
Razem z Harrym przepchaliśmy się przez tłumu i dotarliśmy do pojazdu. Właśnie wyciągnięto cała moich rodziców. Podbiegłam do nich szybko i uklękłam.
- Proszę nie... To nie możliwe, nie zostawiajcie mnie! Obiecaliście, że już nigdy nie zostane sama, a teraz? Ja nie chce. Nie jestem gotowa! - krzyczałam przez łzy, które stumieniami spływały mi po policzkach. Czułam ból w klatce piersiowej. Właśnie straciłam dwie bardzo ważne osoby w moim życiu. Może i nie układało się między nami najlepiej, ale bardzo ich kochałam, a ta sytuacja była dla mnie najgorszym koszmarem. Nigdy nie pomyślałabym, że takie coś mogłoby się przytrafić. Miałam ochote dorwać i udusić gołymi rękami tą osobę, która prowadziła ten pieprzony samochód, który wjechał w moich rodziców. Na samą tą myśl przybyło mi energii. Szybko wstałam i podeszłam do jednego z policjantów.
- Przepraszam, gdzie jest osoba, która spowodowała ten wypadek? - zapytałam. Policjant bez słowa wskazał mi miejsce. Podziękowałam i udałam się w wyznaczony kierunek. Gdy zobaczyłam TEGO człowieka poczułam jak coś ściska mnie w gardle, a kolejne łzy napływają do oczu. Poczułam narastającą wściekłość.
Kogo Bóg darzy wielką miłością, w kim pokłada wielkie nadzieje, na tego zsyła wielkie cierpienie, doświadczą go nieszczęściem.
~*~
Prosze nie reklamujcie swoich blogów tutaj tylko w zakładce 'spam'.
+jeżeli chcecie abym informowała was o nowym rozdziale to podajcie pod tym rozdziałem swojego tt :)
Bardzo fajniee !! Czekam na kolejny rozdział < 3
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam sie tego ..dla mnie akcja troche za szybko sie rozgrywa, no ale pisz dalej zobaczymy co dalej ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Strasznie mi jest żal Lily. Nie widziała ich przez tak długi czas a gdy w końcu znów ma z nimi kontakt i mieszka z nimi pod jednym dachem dowiaduje się że nie żyją i to jeszcze dlatego że jej szukali.
OdpowiedzUsuńPisz szybko kolejny rozdział :)
Świetny rozdział, ale ty przecież nie umiesz pisać złego. Założę się, że to Lou [ nie wiem dlaczego] albo Paul.
OdpowiedzUsuńA to mój tt: JestemJustyna.
Biedna Lily. To straszne. Rozdział strasznie króciutki. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńhttp://strazniczkajasmine.blogspot.com/
Szkoda że taki krótki :c
OdpowiedzUsuńEhh .. zawsze musi się coś stać, nigdy nie może być dobrze.
Szkoda mi Lilo i czekam na dalszy ciąg tej historii
Wspaniały <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na notkę, liczę na komentarz ;
crazy-life-by-angelika.blogspot.com
Szkoda mi Lily, jak to czytałam łzy miałam prawie w oczach.. Szkoda że taki krótki, mam nadzieję że szybko dodasz następny.:)
OdpowiedzUsuńTo ja, Gusia, dodawałam poprzednie komentarze, tylko coś mi się z kontem stało. Dalej, dodawaj ten kolejny rozdział, muszę wiedzieć kto to był, no kto? :D
OdpowiedzUsuńJejku, strasznie dawno nie wchodziłam ;x Rozdział wspaniały, tak jak wszystkie poprzednie :3 Tylko strasznie szkoda mi Lily :(
OdpowiedzUsuńz-muzyka-przez-zycie.blogspot.com