niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 17




Widziałam to w jego oczach. Był smutny i zły. Zabolało go to, że posłuchałam Harrego, że to jego przytuliłam... 
-  Louis.. - zaczęłam niepewnie. Chłopak zacisnął szczękę i przymknął oczy. 
- Nic nie mów - powiedział, wziął głęboki oddech i odszedł. Tak po prostu. Zostawił mnie. 
- Dupek - parsknął zdenerwowany loczek. 
- Co?! - nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Mój przyjaciel nazwał chłopaka, którego bardzo kochałam dupkiem... 
- Lily jeszcze to do ciebie nie dotarło? Zostawił cię! Jest gwiazdą, tacy ludzie jak my go nie obchodzą! - krzyknął, nie zwracając uwagi na to, że jesteśmy na pogrzebie. Moje oczy zaszkliły się. Zranił mnie. To tak cholernie bolało... 
- Kłamiesz! On mnie kocha! - wrzasnęłam i ponownie upadłam na kolana. To się nie mogło dziać. Wiedziałam, że moje życie jest popieprzone, ale nie że aż tak!
- Pogódź się z tym - powiedział, pogłaskał mnie po ramieniu i odszedł. 
Kilka godzin później 
Nie mogłam dodzwonić się do chłopaków. Martwiłam się o nich. mimo że dziś mnie zranili. Bez względu na to jak często się kłóciliśmy zawsze byli i będą częścią mnie. 
Zdenerwowana tym, że mnie ignorują postanowiłam ich poszukać. Zadzwoniłam po taksówkę i udałam się do domu Harrego. Zapukałam do drzwi, lecz nikt nie otwierał. Nacisnęłam klamkę. Okazało się, że były otwarte. Ściągnęłam buty i kurtkę. 
- Harry? Jest tu ktoś? - zawołałam. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc postanowiłam wejść na górę i sprawdzić czy nie ma go w pokoju. To co w nim zobaczyłam zszokowało mnie. 
- L-louis? Harry? - do moich oczu cisnęły się łzy. Jak oni mogli mi to zrobić... - Co tu się do cholery dzieje?! 
- Byłem zazdrosny... - powiedział niepewnie Louis. Moje oczy powiększyły się. 
- O Stylesa? - zapytałam aby się upewnić. 
- No... Tak - odpowiedział po dłuższym czasie Lou. 
- Czy ty siebie słyszysz?! Harry to mój przyjaciel! Nic więcej! 
- On powiedział, że cię kocha! - wrzasnął brunet. Tego było już za wiele. To nie mogło być prawdą. Loczek nie mógł być we mnie zakochany... 
- Harry, to kłamstwo, prawda? - zapytałam mając nadzieje, że odpowiedź będzie brzmieć 'Tak'. 
- Nie - niestety, myliłam się. Zacisnęłam dłonie w pięści i czym prędzej wybiegłam z pokoju. Szybkim tempem udałam się do łazienki Stylesa. Zatrzasnęła za sobą drzwi i oparła się o nie. 
- Nie, nie nie... To się nie może dziać - mówiłam sama do siebie. Od kiedy moje życie to piekło? Byłam dobrym człowiekiem! Chodziłam do kościoła, kochałam i szanowałam rodziców. Dlaczego to stało się właśnie mi? Za co to wszystko?! Musiałam z tym skończyć. Zaczęłam przeszukiwać szufladki w łazience, aż nagle natknęłam się na rzecz, którą szukałam. Położyłam ją na umywalce, a następnie wyciągnęłam telefon z kieszonki i wystukałam na nim ; 

Chce wam podziękować za to, że byliście ze mną,
za to, że pocieszaliście mnie 
i najważniejsze - za to, że kochaliście mnie. 
Każdy zasługuje na takiego chłopaka i przyjaciela jakiego ja miałam. 
Jesteście wspaniali. 
Wiem, że się nie lubicie, ale może przez to co 
zrobię będzie lepiej. Nie będziecie się mieli o kogo 
kłócić. Nie będzie problemów... 
Do zobaczenia w niebie. 
Kocham was xx 

Pisząc to uroniłam kilka łez. Kliknęłam wyślij i podniosłam żyletkę z umywalki. Przystawiłam ją sobie do nadgarstka, gdy nagle usłyszałam wołania i kroki z dołu. Ponownie zaczęłam płakać. Nie chcąc tracić czasu, zacisnęłam zęby i mocno przejechałam ostrym przedmiotem po ręce. Potem przecięłam się jeszcze kilka razy, gdy poczułam, że słabnę. Zamknęłam oczy i ostatni raz, najmocniej jak potrafiłam przejechałam żyletką po nadgarstku. Nastała ciemność. 
Oczami Louisa 
Dostałem sms'a od Lily. Otworzyłem go i przeczytałem. Moje źrenice się powiększyły. Podałem telefon Harremu i oboje szybko zaczęliśmy biec po schodach i wołać do Lilo, aby nie robiła sobie krzywdy. Wyważyliśmy drzwi od łazienki, ale było już za późno. Moja dziewczyna leżała zakrwawiona. Nie oddychała. Poczułem jak coś we mnie pęka. 
- Proszę nie! Nie zostawiaj mnie! - krzyczałem i szarpałem nią. - Jestem idiotom! Jak mogłem cię zostawić! Nigdy sobie tego nie wybaczę... 
To było okropne. Czułem się jak dupek. Zabiłem ją... To przeze mnie nie żyje. Gdyby nie ja byłaby teraz tu z nami... 
Odwróciłem się i zobaczyłem Harrego. Miał całe czerwone oczy, był blady i klęczał obok ciała Lily. 
Oczami Harrego 
Nie żyła. Leżała tam, martwa! Już nigdy nie zobaczę jej uśmiechu, tych pięknych czekoladowych oczu, jej ślicznego głosu... A to wszystko moja wina. Zabiła się przez moją głupotę. Jestem największym idiotą na świecie. Przeze mnie dziewczyna, którą kocham nie żyje. Miała tylko 19 lat! Ludzie w tym wieku imprezują, a ona leżu nieżywa... 
- Przepraszam Lilo! Za wszystko! Przepraszam, że cię kochałem... Nie chciałem tego wszystkiego! - szlochałem. Czułem się potwornie. 
Kilka dni później, pogrzeb 
Louis właśnie skończył przemawiać... Jest załamany. Całymi dniami siedział w kaplicy. Postanowiłem, że również wygłoszę mowę na jej pogrzebie. 
- Lily była cudowną przyjaciółką. Zawsze mnie wspierała, pomagała... Potrafiła sprawdzić, że się śmiałem. Sama bardzo często to robiła. Tego chyba najbardziej będzie mi brakować... Była najcudowniejszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem. Kochała życie, dopóki nie zdarzyła się ta przykra sprawa z jej rodzicami... Wtedy kompletnie się załamała. Pomimo tego, że ja i Lou staraliśmy się ją wspierać, nie wytrzymała... Lily jeżeli to słyszysz to wiedz, że to co powiedziałam wtedy... To nie była prawda. Louis cię kochał i dalej cię kocha. Czuwaj nad nim. Kocham cię aniołku. - mówiąc to płakałem. Ludzie patrzyli się na mnie trochę jak na idiotę, ale to nic. Była cudowna i każdy musiał o tym wiedzieć. 

Przy sa­mobójstwie za spust ciągnie zaz­wyczaj ktoś inny. 
~*~

To koniec mojej przygody z tym blogiem. Cudownie było mi dla was pisać! 
Co do rozdziału... Płakałam gdy go pisałam. Jest strasznie smutny, ale taką miałam wenę i tak napisałam. Tera piszę to do was i też płaczę, może dlatego, że własnie przeczytałam to jeszcze raz.. Eh ;c
Jeżeli macie ochotę dalej czytać moje opowiadania to zapraszam http://dusza-pragnaca-pomsty.blogspot.com/
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

2 komentarze:

  1. Ryczałam, nadal płaczę! Nie możesz tego tak zakończyć! Nie myślałam, że to sie już skończy! Miałam nadzieję, że ją uratują, a tu takie coś... i tak uważam, że historia jest piękna. Ten koniec był piękny. Naprawdę świetnie piszesz. :)
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż uroniłam łezkę ;) Szkoda, że już kończysz. Może nie byłam tutaj od samego początku, ale chociaż jestem do teraz, jestem do końca, że to tak ujmę. Miło było czytać, coś innego niż zazwyczaj takie słodkie, tfu co ja mówię, przesłodzone historyjki. Oczywiście, że będę czytać następny. Pozdrawiam;

    OdpowiedzUsuń