środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 16

Hej ;* 
Nie wiem czy jest sens dalej prowadzic tego bloga. Mało osób komentuje i wgl... 
Jeżeli chcecie, żeby blog nie został zawieszony to komentujcie, ponieważ nie wiem czy dodam kolejny rozdział jeśli dalej tak będzie. 

Rozdział 16 
 Weszli Kathy i Chris. Rozumiem, że blondynka przyszła - przecież to jej rodzice, ale on? Po jaką
cholerę? Nie ukrywam, że bardzo mnie to zdenerwowało. Zamknęłam na chwile oczy i wbiłam pazury w dłoń Harrego. Syknął z bólu, ale nie wziął jej. Byłam wdzięczna. Musiałam wyładować emocje, a nie mogłam wydrzeć się na Chrisa w kościele. 
Kilka godzin później 
 Udało mi się nie odezwać ani słowem do Khana. On również milczał. Szkoda mi było mojej siostry. Jej chłopak jest największym idiotą jaki może być. Oczywiście nie licząc Paula. 
 Siedziałam w wygodnym samochodzie Harrego. Jechaliśmy właśnie na lotnisko odebrać Louisa. Cieszyłam się, że wraca. 
 Na lotnisku czekaliśmy tylko 10 min na samolot. Oczywiście nie odbyło się bez fotoreporterów, którzy robili mu zdjęcia na każdym kroku. 
 Założyłam ciemne okulary, aby nie było widać moich czerwonych od płaczu oczu i udałam się w stronę mojego chłopaka. Louis przytulił mnie i delikatnie musnął moje usta. Wyszeptał mi do ucha czułe 'Kocham Cię' i wspólnie przedarliśmy się do pojazdu Harrego. Chłopaki uścisnęli sobie dłonie i wymienili ze sobą sztucznym uśmiechem. Tak, zauważyłam to... 
 Przez całą drogę siedziałam wtulona w Louisa. Bardzo mi go brakowało.
Następny dzień, godzina 14.30 
 Pastor zakończył swoje przemówienie i gestem dłoni zaprosił mnie na ołtarz. Niepewnie wstałam i podeszłam do mikrofonu. Uśmiechnęłam się blado. 
- Moi rodzice byli jedyni pod słońcem. Faktycznie, nie zawsze było między nami dobrze. Czasami się kłóciliśmy, ale potem od razu przepraszaliśmy. Kochali mnie, a ja kochałam ich. Gdy mnie porwano - na chwilę się zatrzymałam i przegryzłam wargę. - bardzo się o mnie martwili. 
Nasze ostatnie dni razem nie były zbyt dobre. Pokłóciliśmy się, potem ja poszłam do przyjaciół nic im o tym nie mówiąc, a potem... Dostałam telefon, że nie żyją i... Wiedziałam, że to moja wina - głos mi się załamał. Zaczęłam płakać jak opętana. Nie mogłam się powstrzymać... Coś we mnie pękło i nareszcie zdałam sobie sprawę, że gdyby nie ja, oni by teraz żyli. Byłabym z nimi w domu i tłumaczyłabym się dlaczego nic im nie powiedziałam o imprezie. Wolałabym to, niż teraz przemawiać na ich pogrzebie. 
 Nagle zauważyłam, że Louis mnie podtrzymuje i prowadzi do ławki, a Harry, również z łzami w oczach, przemawia za mnie. Rzadko kiedy zdarzało się żeby loczek płakał, ale teraz... Nasi rodzice byli przyjaciółmi. My znaliśmy się od dziecka... Byliśmy jak rodzina. 
- Cichutko kochanie, będzie dobrze - szeptał mi do ucha Lou. Wiedziałam, że mam w nim oparcie. 
Na cmentarzu 
 Nie wiem co było gorsze... Widzieć ten wypadek czy patrzeć jak zagrzebują trumnę. Chyba to drugie. 
 Nie myśląc wiele podbiegłam do dołka i uklękłam obok, jeszcze nie zagrzebanej trumny. Zaczęłam łkać. 
- To nie możliwe! Obiecaliście, że mnie nie zostawicie, nie teraz! Potrzebuje was! Nie możecie mnie tak po prostu  zostawić! Nie zgadzam się! - krzyczałam. Buzię miałam czarną od rozmazanego tuszu do rzęs. - Proszę... Nie odchodźcie! Nie dam rady bez was! 
 Wiedziałam, że krzyczenie nie pomoże, ale nie mogłam uwierzyć w to co się działo. Przecież to nie może być prawdą. Oni muszą żyć! 
- Kochanie, słoneczko uspokój się - mówił czule Louis, próbując mnie uspokoić. Odepchnęłam go i robiłam to samo co wcześniej. Nie obchodziło mnie, że ludzie patrzą. 
- Lily, uspokój się! To nic nie da - powiedział tym razem Harry i mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w niego i zaczęłam drżeć. Loczek pogłaskał mnie i zapewnił, że będzie dobrze. Podniosłam głowę i zobaczyłam Louisa z zaszklonymi, przepełnionymi smutkiem oczami. 

"Tyl­ko miłość jest siłą, co złagodzić może ból świata."

7 komentarzy:

  1. Bardzo smutny rozdział. Jest mi jej strasznie żal.:( mam nadzieję że jakoś sobie poradzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej co ty mówisz?! Jakie zawieszenie?! Twój blog jest genialny! Rozumiesz? GENIALNY!

      Usuń
  2. Nie zawiesz proszę, nie rób nam tego.. ;<
    Rozdział strasznie smutny, gdyby był dłuższy to na 100% bym się poryczała.! Tak cholernie szkoda mi Lily.. ;<

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuje cię do Versatile Blogger Award , więcej informacji na moim blogu http://the-wings-to-the-sky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeste sens! Nie zawieszaj bloga :c Na prawdę mi sie podoba. Tylko dlaczego taki smutny? Troche chce sie płakać :c

    [SPAM]
    Ona - nieśmiała dziewczyna, otwarta dla przyjaciół. On - sławny, zadufany w sobie chłopak. Wydaje im się, że się nie lubią. Jednak dziwna siła ciągnie ich ku sobie. Przychodzą na swoje występy w kultowym show X - Factor. Po pewnym czasie mają wrażenie, że są w sobie zakochani. Żadne z nich jednak nie chce się do tego przyznać. W grę wchodzi też wysoka stawka sławy, którą zdobyli po udziale w programie. Czy ich miłość zwycięży? Czy zawistne fanki, nie będą miały nic przeciwko? A może Modest! Mantgament które ma inne plany co do artystów?
    http://zerrie-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko spróbuj go zawiesić to znajdę Cię i zmuszę do pisania dalej!!
    Co do rozdziału, to smutny, aż łezka zakręciła mi się w oku ;(
    Mam nadzieję, że inni też się ujawnią, tak jak ja zrobiłam to w tym momencie. Nie kończ pisać, bo masz talent. Naprawdę; Czekam na nexta, i nawet do głowy nie przyjmuję takiej wiadomości, że go nie będzie!! ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy nowy rozdział ? *.*

    OdpowiedzUsuń