Heej kochani <3 Chyba wam się podoba opowiadanie, bo aż 8 komentarzy było... Ale róbcie to dalej, bo to mnie bardzo motywujeee! Ok no to zapraszam do czytania kolejnego rozdziału :)
_________________________________________________
Rozdział 3
Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Był jeszcze gorszy niż ostatnio... Moje ręce były całe poobcierane, jak się domyślam to wszystko sprawka tych pielęgniarek i lekarza, który podawali mi jakieś świństwo, po którym od razu usnęłam.
Rozglądnęłam się po pokoju. Leżałam w nim ja i jeszcze jakiś chłopak. Na oko miał 22 lata. Miał brązowe włosy i niebieskie oczy. Również nie spał...
- Widzie, że się już obudziłaś - powiedział wesoło chłopak.
- Tak... - odpowiedziałam, bacznie się mu przyglądając. Nie zauważyłam go tu wcześniej, ale wydawało mi się, że skądś go znam. - Byłeś tu wczoraj?
- Ehee... Niezłego krzyku narobiłaś - odparł i spojrzał na mnie z współczuciem w oczach.
- No bo ja... - zaczęłam. Opowiedziałam nieznajomemu całą historie. O tym jak żyłam przed porwaniem i co przechodziłam, gdy mieszkałam z Paulem. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że mogę mu ufać. Chłopak, również nie stawiał oporów i opowiedział mi jak trafił do szpitala.
- Wiedziałam, że cię znam - powiedziałam energicznie. - Ty jesteś... No ten... Louis Tomlinson!
- No brawo! - krzyknął mój towarzysz i klasnął w ręce. - Czekałem na tą chwile.
Uśmiechnęłam się do niego. Rozmawialiśmy aż do świtu. Niebieskooki jest piosenkarzem. Wygrał X-factor, wydał płytę i od paru lat jest idolem nastolatek. Lubiłam go jako artystę, ale nigdy nie byłam w nim zakochana, tak jak niektóre dziewczyny. Uważałam go za rozpuszczoną gwiazdkę, która myśli, że jak ma kasę, to każdy go będzie uwielbiał. Po tej pogawędce, stwierdziłam, że bardzo się co do niego myliłam i, że warto będzie zostać znajomymi.
- Lilianno, jedziemy na badania - oznajmiła, sztucznie miło pielęgniarka i wywiozła moje łóżka do jakiejś sali z różnymi urządzeniami lekarskimi. Po kilkunastu badaniach w końcu odwiozła mnie do pokoju. Nie było w nim Louisa.
- Gdzie jest mój towarzysz? - zapytałam lekarza, który po raz ostatni kontrolował mój stan.
- Jest na badaniu - odpowiedział i zostawił mnie samą. Leżąc na łóżku, rozmyślałam jak to teraz będzie. Banda Paula, prędzej czy później po mnie przyjdzie... Nie ma co się okłamywać. Najprawdopodobniej zostało mi jakieś kilka tygodni, zanim ustalą gdzie jestem. Eh.. Wolałabym już męczyć się z tym draniem, niż młodo umrzeć.
- O czym tak myślisz? - zapytał miło Louis. Dopiero w tej chwili zorientowałam się, że już wrócił.
- O niczym ważnym - mówiąc to, uśmiechnęłam się do niego. Wydawał się być naprawdę fajnym chłopakiem. Długo rozmawialiśmy. Tematy nam się w ogóle nie kończyły!
- Dzień dobry córeczko - naszą wymianę zdań, przerwała moja mama. Miała rude włosy, które dostawały jej do ramion. W jasno zielonych oczach, można było dostrzec iskierkę szczęścia.
- Cześć - odpowiedziałam bez entuzjazmu. Dużo lepiej czułam się sam na sam z Lou... - Mamo to jest Louis Tomlinson.
- Miło mi panią poznać - powiedział chłopak i uścisnął jej dłoń. Rodzicielka popatrzyła na mnie ukradkiem jakby chciała powiedzieć 'tylko mi tu nie romansuj!'. Często, przed porwaniem, mi tak mówiła, gdy spotykałam się z jakimś przyjacielem płci męskiej. Dużo rozmawiałyśmy z mamą. Dowiedziałam się, że jeżeli wyniki badań będą prawidłowe to wyjdę ze szpitala pod koniec tygodnia. Najpierw bardzo się ucieszyłam, ale później przypomniałam sobie o niebezpieczeństwie i o tym, że będę musiała rozstać się z moim towarzyszem...
Wieczorem ponownie rozbolała mnie głowa. Tym razem ból był silny i z każdą chwilą narastał. Louis bez zastanowienia zawiadomił oddziałową pielęgniarkę.
- Gdzie Cię boli? - dopytywała się drobna kobieta. Miała zatroskaną minę.
- Cała - oświadczyłam. - Nie ma konkretnego miejsca...
- Dobrze, dam ci teraz środki przeciw bólowe, a zaraz przyjdzie do ciebie lekarz - powiedziała pielęgniarka. Podała mi jakieś tabletki i wszyła.
Leżałam na łóżku i zwijałam się z bólu. Z każdą chwilą stawał się coraz silniejszy. Nie mogłam zapanować nad tym co się dzieje.
- L-Louisz prosze... - z trudem wypowiadałam słowa. Każda literka była dla mnie wyzwaniem. - Idź po lekarza
- Już mnie o to prosiłaś, zaraz tu będzie - mówiąc to, chłopak wstał z swojego łóżka i podszedł do mnie. Złapał za rękę i pocałował w czoło. - Będzie dobrze
Dalej widziałam wszystko przez mgłę. Jedynie co pamiętam to krzyki lekarza i pielęgniarek, ludzi w niebieskich fartuchach i maskach na twarzy oraz... Moją zapłakaną rodzine, Alexa i jakiegoś 'dużego' człowieka, który stał obok Kat. Zdążyłam usłyszeć krzyki mojej matki.
- To nie możliwe...
- O czym tak myślisz? - zapytał miło Louis. Dopiero w tej chwili zorientowałam się, że już wrócił.
- O niczym ważnym - mówiąc to, uśmiechnęłam się do niego. Wydawał się być naprawdę fajnym chłopakiem. Długo rozmawialiśmy. Tematy nam się w ogóle nie kończyły!
- Dzień dobry córeczko - naszą wymianę zdań, przerwała moja mama. Miała rude włosy, które dostawały jej do ramion. W jasno zielonych oczach, można było dostrzec iskierkę szczęścia.
- Cześć - odpowiedziałam bez entuzjazmu. Dużo lepiej czułam się sam na sam z Lou... - Mamo to jest Louis Tomlinson.
- Miło mi panią poznać - powiedział chłopak i uścisnął jej dłoń. Rodzicielka popatrzyła na mnie ukradkiem jakby chciała powiedzieć 'tylko mi tu nie romansuj!'. Często, przed porwaniem, mi tak mówiła, gdy spotykałam się z jakimś przyjacielem płci męskiej. Dużo rozmawiałyśmy z mamą. Dowiedziałam się, że jeżeli wyniki badań będą prawidłowe to wyjdę ze szpitala pod koniec tygodnia. Najpierw bardzo się ucieszyłam, ale później przypomniałam sobie o niebezpieczeństwie i o tym, że będę musiała rozstać się z moim towarzyszem...
Wieczorem ponownie rozbolała mnie głowa. Tym razem ból był silny i z każdą chwilą narastał. Louis bez zastanowienia zawiadomił oddziałową pielęgniarkę.
- Gdzie Cię boli? - dopytywała się drobna kobieta. Miała zatroskaną minę.
- Cała - oświadczyłam. - Nie ma konkretnego miejsca...
- Dobrze, dam ci teraz środki przeciw bólowe, a zaraz przyjdzie do ciebie lekarz - powiedziała pielęgniarka. Podała mi jakieś tabletki i wszyła.
Leżałam na łóżku i zwijałam się z bólu. Z każdą chwilą stawał się coraz silniejszy. Nie mogłam zapanować nad tym co się dzieje.
- L-Louisz prosze... - z trudem wypowiadałam słowa. Każda literka była dla mnie wyzwaniem. - Idź po lekarza
- Już mnie o to prosiłaś, zaraz tu będzie - mówiąc to, chłopak wstał z swojego łóżka i podszedł do mnie. Złapał za rękę i pocałował w czoło. - Będzie dobrze
Dalej widziałam wszystko przez mgłę. Jedynie co pamiętam to krzyki lekarza i pielęgniarek, ludzi w niebieskich fartuchach i maskach na twarzy oraz... Moją zapłakaną rodzine, Alexa i jakiegoś 'dużego' człowieka, który stał obok Kat. Zdążyłam usłyszeć krzyki mojej matki.
- To nie możliwe...
"Nadzieja przychodzi do człowieka wraz z drugim człowiekiem."
Boże co jej jest ? : cc jak mogłaś skończyć w takim momencie! dopiero 3 rozdział a ja już zdążyłam pokochać tego bloga!
OdpowiedzUsuńnareszcie poznała Lou! może zrodzi się jakiś romansik ? hm ,kto wie!
nawet nie wiesz jak się cholernie cieszę że dodałaś ten rozdział! aż mi usmiech z ryja nie znikaxd tylko szkoda że taki krótki : cc ale cóż,mam nadzieję ze szybko pojawi się następny!
szkoda mi tej dziewczyny, serio ; //
myślę jednak że się wszystko ułoży!
+ zapraszam też do mnie, wieczorem powinien pojawić się następny rozdział :)
Pisz szybko co będzie dalej ;D
OdpowiedzUsuńobserwuje i zapraszam http://super-kosmetyki.blogspot.com
Ciekawa historia, ciekawość mnie zżera co będzie dalej, z niecierplwością czekam na nexta i mam nadzieję że niedługo się pojawi :D ~ Paula
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie . Gdzieś w głębi serca miałam nadziej , że to NIE będzie z 1D , no ale teraz mi to tak nie przeszkadza . Czekam na nn i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPS:Zapraszam ciekawosc-pierwszy-stopien-do-piekla.blogspot.com/
nie planowałam tego opowiadania z 1D, ale tak jakoś wyszło ;D
UsuńZresztą z One Direction będzie tu TYLKO Louis ;)
podoba mi się , choć jestem zwolenniczką Harrego . ♥
OdpowiedzUsuńpięknie piszesz . ;* : D
hah ;D Ja też najbardziej kocham Harrego ;D
UsuńAle jakoś tutaj pasował mi Lou <3