poniedziałek, 4 marca 2013

Rozdział 5

Ten rozdział dodałam szybciej niż zwykle, ponieważ napisałam go już dość dawno :) 
Jest trochę akcji, ale nic specjalnego .. Postaram się w następnych rozdziałach dostarczyć wam więcej emocji ;D 
I tak przy okazji chciała bym wam powiedzieć, że jeśli macie ochotę to możecie zadawać mi pytania ( kiedy następny rozdział i jakie wam tam jeszcze do głowy przyjdą) pod postami lub na moim twitterze @Mrs_Narry_ 
To tyle, nie przedłużam - zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania <3 
______________________________________________

Rozdział 5
   Ujrzałam w nich Chrisa i kilku innych mężczyzn. Zamarłam. Łzy popłynęły mi po policzku, a głos utknął mi gdzieś daleko w gardle. Pielęgniarka odeszła, a ja zostałam sam na sam z wariatami... Ciekawe czy w ogóle zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo oni są niebezpieczni. 
- Co słychać mała? - powiedział ironicznie jakiś brunet. Byłam w stanie tylko na niego popatrzeć. 
  Chris podszedł do mnie i usiadł na łóżku. Pogładził moją drżącą dłoń i uśmiechnął się nieszczerze. 
- Czego się boisz? - zapytał nie oczekując odpowiedzi. - Przecież nie mogę cię skrzywdzić. Twoja siostra by mnie zabiła. 
Z moich oczu ponowie poleciały łzy. Chciałam coś powiedzieć, obronić się, napluć im w twarz, ale nie potrafiłam. Byłam tak bardzo przestraszona... 
  Nagle do chłopaka mojej siostry podszedł jakiś mężczyzna. Powiedział mu coś na ucho, a ten się ode mnie odsunął. Z strachem w oczach wodziłam po całym pokoju w szukaniu czegoś do obrony. Bałam się jak cholera... Wiedziałam, że coś kombinuje. Szybko przekonałam się, że nie byłam w błędzie. Brunet wziął poduszkę z łóżka Louisa i przyłożył mi się do twarzy. Zamarłam. Momentalnie przestałam oddychać. Bałam się, że zrobi to co najgorsze... Ścisnął i teraz zupełnie brakowała mi powietrza. Zaczęłam wydobywać z siebie ciche jęki i miotać rękami. Nic to nie dawało. Uścisk był zbyt mocny. W końcu się poddałam. Zrozumiałam, że to mój koniec - znowu... 
- Hej! Do jasnej cholery co ty wyprawiasz?! - usłyszałam wrzask Tomlinsona. Poczułam, że znów mogę oddychać. Nabrałam powietrze i otworzyłam oczy. Ujrzałam nad sobą zdenerwowanego Chrisa  i wściekłego Louisa. Przytuliłam bruneta i zaczęłam dziękować Bogu za to, że znowu się nade mną ulitował. 
- Stary zwariowałeś?! - krzyczał chłopak mojej siostry. - Chciałeś ją zabić?! 
- Co się tak bulwersujesz... - mówił opanowanie jego towarzysz. - Jeśli nawet to co? 
- Jak to co? - zapytał Chris. - Paul zamordował by nas żywcem, a Katherina by mi tego nie wybaczyła! 
Mężczyzna zaczął się coś 'pluć' i po pewnym czasie wyszli. 
  Cieszyłam się, że jestem sam na sam z Louisem. Chłopak cały czas trzymał mnie w ramionach i szeptał coś do ucha. To takie słodkie... 
- D-dziękuje - z trudem wypowiadałam słowa. Nadal byłam przerażona. Miałam nadzieje, że chociaż tu w szpitalu, będę mogła spokojnie dojść do zdrowia, ale się myliłam. Nigdzie nie byłam bezpieczna... 
- Ciii - mówiąc to, piosenkarz pocałował mnie w czoło. - Uspokój się słonko 
Ostatnie słowo wywołało u mnie fale dreszczu. Ponownie poczułam, że komuś na mnie zależy. Po jakimś czasie usnęłam. 
  Obudziła się późnym wieczorem. Byłam sama w pokoju. Nigdzie nie było Louisa... Rozejrzałam się jeszcze raz po pomieszczeniu. Na stoliczku, który stał obok jego łóżka, leżała karta. Podniosłam ją i przeczytałam. 
"Lily, wypisali mnie! Chciałem z tobą zostać, 
ale nie mogłem. Będę cię codziennie odwiedzać, 
no bo przecież nie mogę pozwolić, żeby 
ci ludzie znowu się do ciebie zbliżyli... 
To mój nr telefonu *numer* 
jak poczujesz się samotna to dzwoń
                                                                                                        Całuje Louis xX "

"Pragnąłem przes­tać widzieć i słyszeć, ale strach nie poz­wo­lił mi na to."

5 komentarzy:

  1. Wredny Chris! Przecież prawie ją zabili ;o
    Grrr. Siostra Lily powinna z nim zerwać!
    Świetny rozdzial ;* czekam na nn ;)

    Pozdrawiam, Kaja ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. wow, nie spodziewałabym się tego. Genialny rozdział jak z resztą poprzednie też.:* Zazdroszczę Lily Louisa i że ma go przy sobie.Czekam już na kolejny . ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jaram się tym jak Lou marchewkami *.* pozazdrościc Lily takiego kolegi / przyjaciela jakim jest Louis.
    Pomimo iż to dopiero początek już się coś dzieje, pomimo że rozdziały są krótkie i rzadko się pojawiają i tak to czytam z niecieerpliwością ponieważ jest to nie banalna historia.
    Pozdrawiam i mam nadzieję na dłuższe rozdziały i częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne. Super. Kocham. Ja chcę kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń