środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 15

Nie jest idealnie, ale chciałam coś dodać, aby nie zanudzić was na śmierć tym czekaniem ;D 
Pojawiło się wiele pozytywnych komentarzy, a to bardzo mi się podoba. Mam nadzieje, że ten rozdział przypadnie wam do gustu i nadal będziecie komentować oraz odwiedzać tego bloga! :)

~*~
Rozdział 15
 Wkurzona obróciłam się na pięcie i jak najszybciej ruszyłam w stronę Harrego. Musiałam się do kogoś przytulić, popłakać... Niestety Louis był w Niemczech i tylko Styles mi został. 
 Gdy tylko doszłam do miejsca wypadu, podeszła do mnie Anne - mama loczka. 
- Jak się trzymasz kochanie? - zapytała troskliwie i objęła mnie. Była dla mnie nie tylko 'panią'. Uważałam ją za rodzinę. - Chcesz przenocować u nas? 
- Bardzo dziękuję, chętnie - odpowiedziałam i posłałam jej uśmiech. Była dobrą i uczciwą kobietą. 
Kilka godzin później 
 Zamieszanie powoli ucichło. Policja nadal krąży, ale gapie zniknęli. Za kilka minut w domu Stylesów będzie kolacja. Czułabym się tu jak w domu, gdyby nie fakt, że każdy się o mnie nadmiernie troszczy. Pytają się czy wszystko jest ok i w ogóle, a ja tego bardzo nie lubię... 
- Lily śpisz u mnie - powiedział z pełną buzią zielonooki. Przewróciłam oczami i dokończyłam posiłek. Mój talerz był cały opróżniony. Może dlatego, że prawie nic dziś nie jadłam... 
- Harry śpisz na kanapie - powiedziała Anne. Loczek zrobił oburzoną minę i przecząco pokiwał głową. Jego mama uśmiechnęła się i poklepała go po ramieniu. To było bardzo dziwne. Nie sądziłam, że można mieć aż tak dobre kontakty z rodzicami, a w szczególności jeśli dzieckiem jest chłopak. Jak widać, myliłam się. 
w pokoju Harrego 
 Własnie przekrzykiwaliśmy się z Harrym, kto śpi na kanapie. Ostatecznie wyszło na to, że oboje podczas tej 'walki' zasnęliśmy w łóżku. 
Oczami Harrego 
 Lily to taki słodki mały kotek. Weźmie wszystko co jej dasz. Tak właśnie udało mi się ją wrobić z tym spaniem. Może to dziwne, ale od niedawna czuje do niej coś więcej niż tylko przyjaźń. Nie jestem pewien co to, ale... Nie co ja gadam. Ona ma chłopaka. Są szczęśliwi, a ja muszę dać sobie spokój. 
 Rano obudziłem się pierwszy. Postanowiłem, że należy jej się trochę przyjemności, więc poszedłem do kuchni w celu przygotowania dla niej śniadania. Usmażyłem naleśniki, a jako nadzienie dałem nuttele- Lily ją uwielbia. 
- Wstawiaj księżniczko - powiedziałem i ucałowałem ją w czoło. Dziewczyna powoli otworzyła oczy. Na jej twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech. 
- To dla mnie? - zapytała zdziwiona. 
- Tak, jedz - zachęciłem ją. 
Oczami Lily 
 To było bardzo miłe ze strony Harrego, że zrobił dla mnie śniadanie. Byłam mu bardzo wdzięczna. 
- Mniam! Pyszne, dziękuje - rzekłam i przytuliłam przyjaciela. 
- Nie ma za co  - odpowiedział, po czym dodał - Musisz chyba zadzwonić do Louisa, prawda? 
- No tak... Podaj mi telefon. 
(Li- Lily, L-Louis) 
Li; Kochanie... Mam do ciebie prośbę. 
L; Coś się stało? 
Li; Tak. Moi rodzice... Oni nie, nie żyją 
L; Że co?! Już się zbieram. Będę w Londynie po południu. Kocham cię! 
 Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ chłopak się rozłączył. Byłam wdzięczna mu za to, że nie musiałam mówić, żeby przyjechał. Sam się domyślił. Lou jest cudowny. Potrzebuje go... 
- Harry, Lily! Liam i Niall przyjechali i pytają się o was! Szybciutko zejdźcie tutaj! - wołała z dołu Anne. Szybko wstaliśmy z łóżka i zbiegliśmy po schodach. 
- Hej Lilo - powiedział nieśmiało wysoki brunet - Liam. Był moim przyjacielem. Nie takim jak Harry, ale jednak był mi bliski. Cieszyłam się, że mam ich wszystkich przy sobie... 
 Wtuliłam się w chłopaka, a następnie przywitałam się z blondynem. 
 Wspólnie stwierdziliśmy, że udamy się do kaplicy, aby się pomodlić. Harry został z chłopcami, a ja poszłam się przyszykować. Ubrałam na siebie TO i zeszłam na dół do reszty. Nie chciałam się stroić. Po prostu zarzuciłam na siebie pierwszą lepszą ciemną bluzkę oraz spodnie. 
Wszyscy razem wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do aut. Ja pojechałam z Harrym i z Anne, a Niall pojechali samochodem Liama. 
 Po około 10 min. byliśmy na miejscu. Weszliśmy do kaplicy i uklękliśmy. Wspólnie odmówiliśmy różaniec, gdy nagle drzwi się otworzyły, a do świątyni weszli.... 

Sil­niej­sza oso­bowość - sil­niej­sze cier­pienie, straszniej­sze upad­ki, większa am­pli­tuda przeżyć. Być sil­nym - to boli.


6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. musiałas przerwac w takim momencie?
    kto tam wszedl do kaplicy?? jestem ciekawa wiec czekam na kolejny rozdział. ;d
    A Harry? śniadanie dla niej? słooodkie. <3
    U mnie dziś nowy, zzapraszam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!
    Szybo pisz co dalej. Kto wszedł? No szybko, szybko! Świetnie piszesz. ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. czemu taki krótki.? ;<.
    No ale jak zawsze genialne.;DD No i kończyć w tym momencie.? grr.
    Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny i dłuższy .;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde dziewczyno jestem ciekawa co dalej .. czy to moze bedą jej rodzice moze oni nie umarli tak na prawde kurde nie wiem co myslec no ale czekam pisz !!!

    OdpowiedzUsuń